4 sty 2011

Roger Zelazny "Aleja Potępienia"


Książeczka przeleżała w domowej biblioteczce wiele lat, zanim sięgnęłam do tego opowiadania. Na tacie ponad dwadzieścia lat temu zrobiło duże wrażenie. Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Zelazny'ego.
Czart Tanner dostaje szansę odkupienia swoich grzechów i życia na wolności. Aby uzyskać ułaskawienie musi przejechać wszerz całe Stany Zjednoczone. Niby nic trudnego, kilka tysięcy kilometrów ... Tylko, że Ameryka jest zniszczona przez wybuchy atomowe, większe skupiska ludzkie znajdują się tylko w okolicach Los Angeles i Bostonu, nie można nawiązać kontaktu (zresztą, gdy powstawało opowiadanie Zelazny nie słyszał jeszcze o telefonii komórkowej) między tymi dwoma quasi-państwami. Jedyna możliwość - to przejechanie Alei Potępienia mając przed oczami apokaliptyczne obrazy i wyludnione tereny. Wysłannik z Bostonu pokonał trasę i przyniósł do LA wieści o szalejącej w mieście epidemii, ludzie ze wschodniego wybrzeża potrzebują lekarstwa i trzeba je dostarczyć jak najszybciej. Do wykonania zadania zostaje wyznaczony Tanner, kryminalista, były członek motocyklowej bandy, zapuszczający się na odległe terytoria i nie stroniący od ryzyka. Jeśli komuś ma się udać - to właśnie jemu. A w drodze czyhają na niego niebezpieczeństwa wszelkiej maści: deszcze i burze ze spadającymi z nieba kamieniami, promieniowanie, kratery, monstrualne nietoperze, pająki i inne zmutowane zwierzęta, tornada ...

Opowiadanie mi się podobało, ale daleko mi do zachwytu. Przyznam jednak, że pomysł jest ciekawy i doskonale nadaje się do sfilmowania - czarny charakter obarczony szlachetna misją, walka z czasem i zagrożeniami na tle postnuklearnej Ameryki.

Opowiadanie zostało przeniesione na ekran, podobno wątki z filmu "Ucieczka z Nowego Jorku" też są zapożyczone - ale nie widziałam tych filmów.

Moja ocena: 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz