30 lis 2010

Patrick Süskind "Gołąb"


Jonathan Noel od kilkudziesięciu lat wiedzie ustabilizowany, przewidywalny, pełen powtórzeń i schematów żywot. Egzystencję wyznacza praca i zacisze wynajmowanego pokoiku - od lat wciąż to samo, żadnych wzruszeń, poruszeń, szybszego bicia serca. Wszystko nagle się zmienia za sprawą gołębia, zagrożona jest z trudem zdobyta bezpieczna przystań i obmyślona przyszłość. Spotkanie z ptakiem wyzwala emocje, przywołuje wspomnienia, a przede wszystkim pozwala, by strach zawładnął umysłem. Czytelnik jest świadkiem tego, jak paraliżujący i niszczący może być strach, jak wydarzenia z dzieciństwa kładą się cieniem na późniejszym życiu. Jak trudno jest się wyzwolić i pokonać własne lęki.
Bohater książki ze swoimi rytuałami, drobnostkami, życiem określonym przez ciągle te same czynności, strachami, które w nim drzemią, brakiem relacji z otoczeniem przypomina osobę z zaburzoną osobowością.

Oceniłam na 3,5. Ale po przeczytaniu innej recenzji dostrzegłam, ile rzeczy mi umknęło w trakcie lektury. Aby docenić książkę, musiałabym przeczytać jeszcze raz i zwrócić baczniej uwagę na wszystkie płaszczyzny, niedomówienia, kojarzyć obrazy. Bo opowieść ma wiele ukrytych znaczeń i daje pole do interpretacji.


Widocznie koniec listopada i grudzień nie jest u mnie najlepszym czasem na lekturę - jest tyle spraw, tyle myśli,marzeń i nadziei, tyle rozczarowań i podsumowań ...

19 lis 2010

Mary Norton "Kłopoty rodu Pożyczalskich"

W dzieciństwie nie miałam okazji poznać sympatycznej rodzinki Pożyczalskich. Arietta, Dominika i Strączek mieszkają pod podłogą starego domu na angielskiej prowincji. Wyglądają całkiem jak my - tyle że w miniformacie. Mieszkają w zakamarkach i bardzo starają się, żeby nie zostać zauważonymi przez człowieka. "Pożyczają" potrzebne rzeczy - nic dziwnego, że w ludzkich domach ciągle coś się gubi, nigdy nie można znaleźć agrafki, czy chusteczki, gdy są najbardziej potrzebne i nie wiadomo, co dzieje się z zaginionymi szpilkami, igłami, guzikami. "Pożyczone" rzeczy w gospodarstwie Pożyczalskich zyskują nowy wymiar: szpulka nici to taboret, w naparstku można ugotować zupę, bibuła pełni rolę dywanu, a znaczki pocztowe wiszą na ścianach i udają obrazy. Akcja nabiera rumieńców, gdy ojciec rodziny zostaje widziany przez chłopca i cała rodzina zastanawia się nad przyszłością.

Powinnam przeczytać to jednak, jak byłam mała. Teraz literatura dziecięca smakuje inaczej ...

Moja ocena 4/6

10 lis 2010

Michał Witkowski "Lubiewo"





Książka znana ze słyszenia i z tego, że narobiła trochę zamieszania na rynku. Miałam okazję, więc przeczytałam. Spodziewałam się jednak czegoś innego.

I ciężko mi napisać własną opinię ...

Książka podzielona jest na dwie części. Gdyby Witkowski skończył pisanie na pierwszej księdze moja ocena byłaby znacznie wyższa. Bo i temat praktycznie nieznany, i czytało się z wypiekami na twarzy, i trochę miało wrażenie, że się  zagląda za kulisy i poznaje życie ulicy. Druga księga to raczej mozaika złożona z anegdot, ogłoszeń prasowych, rozmów telefonicznych, opowieści, maili. I właśnie (jak dla mnie) ta druga księga to już za dużo - bo ile można czytać o tym samym? Praktycznie cała książka to pochwała lujów i ch***. Wystarczyłoby ograniczyć się do 150 stron.
Duża część książki to też nostalgia za światem, którego już nie ma. Podstarzali (albo podstarzałe, bo osoby występujące w książce mówię o sobie w rodzaju żeńskim i maja wdzięczne pseudonimy: Patrycja, Lukrecja, Dżesika, Paula), brzuchaci uczestnicy tzw. pikiet wspominają swoje najlepsze lata, czasy "terminowania", swoje "koleżanki" i nocne eskapady po wrocławskich parkach w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. To wszystko przeminęło, kapitalizm zmienił także środowisko i już nie ma tych plaż na których zbierali bursztyny ...

Kto się spodziewa powieści gejowskiej - to jej raczej nie dostanie. Witkowski opisuje środowisko "ciotowskie", które największe szczęście widzi w upolowaniu ciemną nocą jakiegoś heteryckiego luja. Książka nie dla wielbicieli pięknej polszczyzny - pełno rynsztokowych wyrażeń.


Moja ocena 3/6

6 lis 2010

Jean-Paul Sartre "Przy drzwiach zamkniętych"




To już moje kolejne spotkanie z francuskim egzystencjalistą. Za każdym razem jednak obawiam się, że utwór okaże się trudny w odbiorze.
Przeczytałam sztukę teatralną, wydaje mi się, że na scenie też to dobrze wygląda i warto obejrzeć ten miniutwór dramatyczny.

Ines, Estelle i Garcin zostają wprowadzeni do tego samego pokoju. Nie wiadomo - dlaczego akurat te 3 przypadkowe osoby zostają zamknięte w pokoju i muszą ze sobą spędzić trochę czasu. Dlaczego zostają na siebie "skazani"? Starają się rozwikłać zagadkę, opowiadają o swoim życiu, o tym, co robili przedtem - chcąc dowiedzieć się co ich łączy i co ich czeka.

To właśnie z tej sztuki pochodzi cytat "piekło to inni".
Czytało mi się dobrze.
Moja ocena: 4,5/6

3 lis 2010

Anna Brzezińska "Letni deszcz. Sztylet"


W końcu przeczytałam trzeci (a właściwie drugą część 3 tomu) tom sagi o Twardokęsku.

Od ostatniego  spotkania z Szarką, Wężymordem i Twardokęskiem minęło sporo czasu. Wiele rzeczy zapomniałam, wiele umknęło. Trudno było mi się w tym wszystkim teraz połapać.
Dwa pierwsze tomy sagi bardzo mi się podobały, akcja toczyła się szybko, objętościowo książki  były sporo mniejsze. Poza tym były napisane w całkiem inny sposób, nawet rozdziały były lepiej skonstruowane dla czytelnika (przynajmniej takie pozostało wrażenie). Letni deszcz (Kielich i Sztylet) całkiem inaczej mi się czytało, czasami nużyły dłużyzny.

Sztylet to dopełnienie sagi, więc wypadało mi przeczytać. Jednak męczyłam to bardzo długo, opis bitwy na kilkadziesiąt stron był ciążki do przebrnięcia. Postaci pobocznych było tak dużo, że trudno mi było ogarnąć i przypomnieć sobie, kim kto był w poprzednich częściach. I jakoś treść mi umknęła w tym bogactwie osób i zdarzeń.

Moje ogólne wrażenie z lektury: za dużo, za długo. A może po prostu nie mam już siły na czytanie książek mających więcej niż 350 stron ;)

PS. Ostatnio przeczytałam trzeci tom "Pana Lodowego Ogrodu". Książka też trochę stron miała, też miałam długą przerwę w lekturze ... A jednak czytało mi się znacznie lepiej, nie była tak rozbudowana, więc nie było żadnych problemów z zapamiętaniem treści i bohaterów poprzednich części.

Moja ocena: 4/6  Dla fanów polskiej fantastyki smakowity kąsek. Mimo wszystko polecam.