28 sty 2011

Diane Broeckhoven "Einmal Kind, immer Kind"



Mała belgijska wioska w połowie XX wieku. Flora - skromna pracownica poczty, żyjąca wg wyobrażeń matki, nie mająca szansy na zamążpójście (pooperacyjne blizny i przypuszczalna bezpłodność nie pozwalają na snucie marzeń o narzeczonym) spotyka na swej drodze Mona. Ten ciężko pracujący człowiek ma zrealizować marzenie matki Flory - buduje w przydomowym ogródku pawilon ze szkła i będąc częstym gościem staje się dla Flory powoli kimś szczególnym. Nagła śmierć matki, szybki ślub i macierzyństwo zmieniają w jednej chwili życie samotnej kobiety. Na świat przychodzi Roza, z biegiem czasu okazuje się że jest "inna", wszystko przychodzi jej z większym trudem, ulubionym zajęciem staje się robienie konfetti dziurkaczem. Autorka kreśli portret rodziny, wzajemnych relacji, charakterów, pokazuje, jak dzieciństwo i silna osobowość matki wpłynęła na dalsze życie Flory i bliskich, relacje z mężem i córką, która staje się jedynym sensem i treścią życia.

Ciekawa historia. Moja ocena: 4/6

23 sty 2011

Birgit Vanderbeke "Małże na kolację"



Matka, syn i córka czekają na powrót ojca z delegacji. Wieczór ma uświetnić ulubiona potrawa pana domu - małże (za którymi nikt poza nim nie przepada). Wszyscy spodziewają się, że ojciec wróci z awansem w kieszeni. Rodzina przygotowuje uroczystą kolację i czeka w napięciu na triumfalne wejście rodzica. Niestety mija godzina powrotu, a męża i ojca nadal nie ma w domu. Wszyscy nerwowo spoglądają na zegarek i na znienawidzone małże. To spóźnienie i wytrącenie z ustalonego rytmu powoduje, że dobrze naoliwiona maszyna zaczyna się rozlatywać i nic już nie jest takie samo, jak dawniej.
Opowieść snuje pełnoletnia córka z szybkością karabinu maszynowego (w pewnym momencie ciężko mi się było skupić, bo czekałam aż się pojawi kropka na końcu zdania - czasem jedno zdanie zajmuje całą stronę), tak jakby nie mogła przestać. Coś się w niej i innych odblokowało i nareszcie mogą ujawnić prawdziwe oblicze ojca. Z każdą kolejna stroną obraz rodziciela nabiera coraz mroczniejszych barw. Pozorne szczęście i uporządkowane życie, rodzinne spędzanie czasu i wakacji to tylko przykrywka, ojciec okazuje się pozbawionym uczuć despotą i egoistą. Jego spaczona wizja "szczęśliwej rodziny" i kompleksy kładą się cieniem na życiu najbliższych. Rodzina funkcjonowała przez kilkanaście lat pod dyktando ojca, dopiero spóźnienie i widok małży dogorywających na stole przerwały tamę i spowodowały symboliczne obalenie patriarchatu.

Moja ocena: 4/6
Książka bardzo mi się podobała i czytałam z ciekawością. Ocena byłaby o punkt wyższa, gdyby nie zakończenie.

20 sty 2011

Lew Tołstoj - opowiadania



Autor znany i ceniony, ale dla mnie zupełnie obcy (nie licząc ekranizacji). Na półce leża jak wyrzuty sumienia i się kurzą dwie grube książki - ale jakoś nie mogę się zabrać ani za Wojnę i pokój ani za Annę Kareninę ...
W bibliotece wypatrzyłam cieniutką książeczkę z utworami Tołstoja i wzięłam bez zastanowienia.

Bardzo spodobały mi się te miniatury literackie. Proste opowieści o tym, co w życiu jest najważniejsze. Jeśli ktoś jest na życiowym zakręcie i nie wie, co począć, wydaje mu się, że za mało w życiu osiągnął - powinien przeczytać i zastanowić się na przesłaniem opowiastki Ile ziemi potrzebuje człowiek. Tak naprawdę do życia potrzebne jest niewiele, nie warto czasem gonić nie wiadomo za czym i szukać szczęścia w świecie, bo to co naprawdę ważne jest na wyciągnięcie ręki. Przeczytałam pięć opowiadań (Ile ziemi potrzebuje człowiek, Trzej starcy, Pielgrzymka, Jak mały diabeł zasłużył na chleb, Świeca wielkanocna) - wszystkie przesiąknięte są duchem chrześcijańskim i mądrością życiową. Pokazują, że szczęście człowieka zależy nie od tego, co posiada, ale od tego jaki jest i co daje z siebie. 

Moja ocena: 4,5/6

11 sty 2011

John Grisham "Czuwanie"




John Grisham kojarzy się przede wszystkim z prawniczymi thrillerami i sensacją. Książka, którą właśnie przeczytałam, to całkiem inny gatunek. W sieci znalazłam nawet, do jakiej należy kategorii. Ma to być książka z nurtu opisującego amerykańskie Południe, John Grisham zaś należy do piewców południowych Stanów ... Po przeczytaniu książki nie rzuciło  mi się niestety w oczy jakieś szczególne zafascynowanie tymi rejonami, opisanie klimatów, specyfiki. Jeśli chodzi o pokazanie małomiasteczkowej atmosfery, prowincji, stylu i tempa życia w miejscowościach o których mało kto słyszał - owszem, to właśnie jest tematem książki i czuje się atmosferę niewielkiej społeczności, jej marzenia, aspiracje. Więc mogę się zgodzić z tym, że Grisham doskonale pokazuje amerykańską prowincję, a nie Południe jako takie - przypuszczam, że i północne, zachodnie, środkowe stany, można opisać podobnie i mniej więcej tym samym żyją ludzie mieszkający w mniejszych skupiskach.

Neely Crenshaw - gwiazda lokalnej drużyny futbolowej, nadzieja Messiny (niewielkiego miasteczka gdzieś na południu USA), przyszły gracz NFL  - przyjeżdża po piętnastoletniej nieobecności do rodzinnego domu. Dawny trener, zdobywca pucharów i rekordów, duma całego miasta, żelazną ręka "rządzący" w mieście ogarniętym futbolową manią umiera i jego dawni podopieczni zbierają się i wspominają dawne czasy, "czuwają" na stadionie, zawodnicy z różnych roczników łączą się w bólu i wspólnie stawiają czoła widmu śmierci i przyszłości bez trenera-legendy. Neely przez długi czas unikał powrotu, wspaniale zapowiadającą się karierę przerwała bowiem kontuzja, z dawnego blasku nie pozostało nic, Neely pozostawił w mieście niezałatwione sprawy i nie mógł pogodzić się z tym, że już nie jest na szczycie. Teraz, po wielu latach,  zostaje skonfrontowany z przeszłością, która go gnębi, z przyjaciółmi, z niespełnionymi marzeniami. Powrót do przeszłości staje się dla niego szansą na nowy początek, pozwala zrozumieć siebie i spojrzeć na wszystko z innej perspektywy, a także na nowo poznać człowieka, który wywarł bardzo duży wpływ na jego życie.

Przeszkadzało mi trochę to, że jest sporo o futbolu amerykażskim, na którym się kompletnie nie znam i ciężko mi było sobie wyobrazić np. opisywany przebieg meczu. 

Moja ocena: 3/6.
Obiektywnie - dobra, mogę polecić, ale nie trafiła u mnie w odpowiedni czas, w innym momencie pewnie bardziej doceniłabym jej refleksyjność.

8 sty 2011

Andrzej Pilipiuk "Wieszać każdy może"

Moje trzecie spotkanie z kultowym Jakubem Wędrowyczem - bimbrownikiem, hieną cmentarną, ludowym zaklinaczem potworów i pasożytem społecznym. Dwa zbiory opowiadań podobały mi się i też stałam się fanką wiekowego moczymordy i najlepszego egzorcysty w kraju i za granicą..
Jednak piąty tom przygód Wędrowycza mnie rozczarował i zmęczył. Spodziewałam się dużo więcej i jak w kabaretowym skeczu: zamawiasz ciepły kotlet a dostajesz zimną rybę ...
Przede wszystkim opowiadanie (a może mikropowieść?) Pola trzcin ciągnie się niemiłosiernie i chciałoby się już w połowie dotrzeć do końca. Poza tym znowu Lenin - pojawił się już wcześniej i jak dla mnie wystarczy. Za dużo Piotrusia (albo Piotrka - bo ma już trzynaście lat i nazywanie go co chwilę Piotrusiem jest irytujące) , zresztą i tak ni w pięć ni w dziewięć wziął się w tym opowiadaniu, uczestnicząc w wydarzeniach, od których dzieci powinno się trzymać z daleka.
Czytelnicy nie mający jeszcze okazji poznać samouka-egzorcysty nie powinni zaczynać od tej książki, tylko przeczytać wcześniejsze zbiory.

Moja ocena: 3,5/6
Ale postać Jakuba Wędrowycza i plejadę wojsławickich (i nie tylko) osobliwości oceniam w sumie na 5,5. I gorąco polecam inne opowiadania Pilipiuka !!!

4 sty 2011

Roger Zelazny "Aleja Potępienia"


Książeczka przeleżała w domowej biblioteczce wiele lat, zanim sięgnęłam do tego opowiadania. Na tacie ponad dwadzieścia lat temu zrobiło duże wrażenie. Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Zelazny'ego.
Czart Tanner dostaje szansę odkupienia swoich grzechów i życia na wolności. Aby uzyskać ułaskawienie musi przejechać wszerz całe Stany Zjednoczone. Niby nic trudnego, kilka tysięcy kilometrów ... Tylko, że Ameryka jest zniszczona przez wybuchy atomowe, większe skupiska ludzkie znajdują się tylko w okolicach Los Angeles i Bostonu, nie można nawiązać kontaktu (zresztą, gdy powstawało opowiadanie Zelazny nie słyszał jeszcze o telefonii komórkowej) między tymi dwoma quasi-państwami. Jedyna możliwość - to przejechanie Alei Potępienia mając przed oczami apokaliptyczne obrazy i wyludnione tereny. Wysłannik z Bostonu pokonał trasę i przyniósł do LA wieści o szalejącej w mieście epidemii, ludzie ze wschodniego wybrzeża potrzebują lekarstwa i trzeba je dostarczyć jak najszybciej. Do wykonania zadania zostaje wyznaczony Tanner, kryminalista, były członek motocyklowej bandy, zapuszczający się na odległe terytoria i nie stroniący od ryzyka. Jeśli komuś ma się udać - to właśnie jemu. A w drodze czyhają na niego niebezpieczeństwa wszelkiej maści: deszcze i burze ze spadającymi z nieba kamieniami, promieniowanie, kratery, monstrualne nietoperze, pająki i inne zmutowane zwierzęta, tornada ...

Opowiadanie mi się podobało, ale daleko mi do zachwytu. Przyznam jednak, że pomysł jest ciekawy i doskonale nadaje się do sfilmowania - czarny charakter obarczony szlachetna misją, walka z czasem i zagrożeniami na tle postnuklearnej Ameryki.

Opowiadanie zostało przeniesione na ekran, podobno wątki z filmu "Ucieczka z Nowego Jorku" też są zapożyczone - ale nie widziałam tych filmów.

Moja ocena: 4/6

3 sty 2011

Bertolt Brecht "Matka Courage i jej dzieci"



Kolejny utwór dramatyczny w ostatnim czasie. Jeśli chodzi o sztuki teatralne - mam poważne zaległości, więc postanowiłam zapoznać się z paroma znanymi tytułami.

Matka Courage przemierza sporą część Europy jako obwoźna handlarka podążająca za wojskiem. Wojna trzydziestoletnia zbiera swoje żniwo. Dla kobiety, utrzymującej się z zaopatrzenia w różnorodne produkty żołnierzy, wojna jest sprzymierzeńcem i pozwala się utrzymać, jest niemal sensem życia. Ale za wszystko trzeba zapłacić i matka Courage płaci cenę najwyższą, jest bezradna wobec wojennej zawieruchy i może tylko patrzeć na kolejne nieszczęścia i dalej ciągnąć ten wóz wyładowany towarem w nadziei na odmianę losu i interes życia. Działania wojenne nie ustają, machina wojenna wciąga w swoje tryby i żąda nowych ofiar ...

Utwór znany, ale nie mogłam przebrnąć przez te sto stron. Przypuszczam, że odstraszyła mnie tematyka, akurat ten okres w dziejach nie interesuje mnie zbytnio, książki wojenne lubię, ale te dziejące się w dziewiętnastym i dwudziestym wieku. Wydźwięk utworu jest uniwersalny - ale czegoś mi brakowało.

Moja ocena: 3/6

1 sty 2011

Friedrich Dürrenmatt "Wizyta starszej pani"



Do zapomnianej szwajcarskiej wioski przyjeżdża dawna mieszkanka - teraz bogata i wpływowa dama, wielokrotnie zamężna, szastająca pieniędzmi, podróżująca ze swoim małym dworem. Wszyscy mieszkańcy mają nadzieję na poprawę sytuacji materialnej, podniesienie z upadku miejscowości, odmianę losu. Wizyta starszej pani jest impulsem do działania. Każdy liczy na jakieś korzyści.
Bajecznie bogata starsza pani składa jednak  niemoralną propozycję. Jak na to zareagują mieszkańcy, ile są w stanie zrobić dla pieniędzy, czy poczucie wspólnoty i praworządności zwycięży? Czy jednostkę można poświęcić w imię wyższego celu? Co siedzi w człowieku i czy na pewno jest w stanie oprzeć się złu ...?



Moja ocena: 4/6