5 mar 2012

Yuri Herrera "Abgesang des Königs"






Książka meksykańskiego autora, laureata amerykańsko-meksykańskiej nagrody "Border of Words" (2003). Herrera stworzył opowieść o współczesnym Meksyku czerpiąc jednak trochę z tradycji. Jego historia przypomina legendy albo ballady opowiadane przed wiekami przez wędrownych artystów (przynajmniej ja miałam takie skojarzenie)
Lobo - uliczny artysta, muzykant, poznaje w barze człowieka, który ma we władaniu całą okolicę, jest panem życia i śmierci. Szef mafii, zafascynowany jego pieśniami, zaprasza go do swojego domu, obdarza względami i zapewnia wygodną egzystencję. Dom bossa przypomina nieco dwór feudalnych władców. Każdy ma przypisane miejsce w orszaku, dba o interesy pana, stara się przypodobać, aby nie stracić swojej pozycji. Szef otacza się swoją świtą, ma do dyspozycji własnych ochroniarzy, nadwornego lekarza, księdza i dziennikarza, wydaje przyjęcia, troszczy się o miejscową biedotę (audiencja u władcy przypomina scenę z Ojca chrzestnego). Jednak życie pałacowe pełne jest intryg, król ciągle musi dbać o utrzymanie swojej pozycji. Sytuację Lobo komplikuje uczucie do kobiety, która przeznaczona jest szefowi. W interesach też nie dzieje się zbyt dobrze, ktoś próbuje wywołać wojnę między gangami i zachwiać mafijną równowagę. A i sam nadworny poeta i pieśniarz z powodu swojej twórczości popada w niełaskę, odkrywa, że wcale nie jest niezależny i wolny, zaś jego talent nie miał cieszyć ucha, ale służyć interesom króla.

Książka przesiąknięta poezją i magią słowa. Mnie jednak nie zdołała zaczarować.
Czytelnicy zainteresowani współczesną literaturą meksykańską powinni po nią sięgnąć (polskiego wydania chyba nie ma, można przeczytać po hiszpańsku, niemiecku i pewnie po angielsku).

Moja ocena: 3,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz