Książka o kobiecie na zakręcie, 30-letniej rozwódce, od lat beznadziejnie zakochanej w najlepszym przyjacielu (i od niedawna szefie). Lekarstwem na zło tego świata i życiowe porażki ma być wymarzony mały biały domek na skraju lasu. Ewa zaczyna pracę jako wydawca i szuka utalentowanej pisarki, która zapewni firmie sukces i pieniądze. Brzmi znajomo ...
I rzeczywiście, to już było. Nie tylko u innych autorek, ale i u samej Michalak. Po niedawnej lekturze Poczekajki znowu zobaczyłam podobne motywy i obrazy. Miałam wrażenie, że to już czytałam. Ewa i Patrycja kupują nowy dom i od tego czasu ich życie się zmienia, książę sam się znajduje, życiowe kwestie zostają cudownie rozwiązane, nierzadko przy pomocy magii (tam wiedźmi krąg, a teraz sama Katarzyna Michalak jako dobra wróżka wysyłająca sygnały w kluczowym momencie). Obie prowadzą zapiski i próbka ich pisaniny jest w książkach. A na końcu żyli długo i szczęśliwie (jednak nie do końca, bo znowu dałam się wpuścić w maliny, dopiero po lekturze zerknęłam do biblionetkowej bazy i odkryłam, że w drugiej części znów się wszytsko kiełbasi jak w Poczekajce).
Tym razem będzie o tym, co mi się nie podoba. Przeszkadzały mi wspomniane już powtórzenia pomysłów. Po drugie: nagromadzenie cudownych zdarzeń i zbiegów okoliczności (by nie zdradzać fabuły zmilczę). Doprawdy, ciężko czasem uwierzyć, aż w takie zrządzanie losu (można pobawić się i spróbować zgadnąć, kto uratuje śmiertelnie chorą osobę, albo kim okaże się pewien cudzoziemiec). W zasadzie nie lubię książek "z książką" w środku i takiego puszczania oka do czytelnika. A tu mamy do czynienia nawet z 2 książkami: jedną pisze Karolina (i to też się nie do końca zgadza, bo przecież Lato w Jagódce napisała Michalak a jak już i tak wystąpuje w książce, to czemu się rozdwaja?) i przynosi do wydawnictwa Ewy, druga to Poczekajka (wróżka Michalak daje ją Ewie, to książka nie do sprzedaży, ale pozwoliła przeczytać samotnej dziewczynie w ramach terapii i żeby się los uśmiechnął). Nie lubię również, jak pisarz "wchodzi" do książki. Zeby jeszcze było mało, to padły tam sformułowania dotyczące krytyków literackich i blogerów, wypowiedzi na forum. Andrzej wyjaśnia łopatologicznie, jak funkcjonuje rynek książek i dlaczego krytycy jeżdżą po betsellerach, i czemu książki dla kucharek mają złe recenzje, a czytelniczki je uwielbiają. Nie wiem, czy to nie jest podcinanie gałęzi, na której się siedzi. Wychodzi na to, że sama jestem niespełnioną pisarką i niewyżytą grafomanką i dlatego czepiam się świetnie sprzedającej książki i zazdroszczę tym, komu się udało wydać i dobrze sprzedać książkę ... Takie traktowanie czytelników jako bezmyślnych zazdrośników może się źle skończyć. Nie wszystkim się będzie utwór podobać, należy się z tym pogodzić, a nie przemycać w książkach jakieś aluzje i pisać " w obronie" własnego dorobku.
I to by było na tyle. Przeczytałam już Powrót do Poziomki (ale po łebkach, więc bez notki na blogu), bo byłam ciekawa jak się wszytsko potoczy, nie rozumiem, po co w ogóle był wątek indyjski (może zanosi się na trzecią część, hinduska wyprawa i jej "skutek" uratują kluczową postać w nastąpnej książce). W sumie zawiodłam się trochę. Ale dam jeszzce jedną szansę prozie pani Katarzyny (czeka pożyczony Sklepik z Niespodzianką). I mam nadzieję, że to będzie coś w innym stylu.
Moja ocena: 4/6 (właściwie 4 na szynach)
o.O Ja po wielu pozytywnych opiniach nabrałam chęci na tą książkę, a teraz mam zamęt w głowie, tym bardziej, że chciałam ją kupować, bo w mojej bibliotece jej nie ma
OdpowiedzUsuńZ twórczości tej pisarki znam jedynie"Rok w poziomce", więc nie mam porównania co do powtarzania motywów itd. Mi książka się podobała, bo ja lubię takie bajki dla dorosłych okraszone happy endem, ale zgadzam się z Tobą w 100%, że Katarzyna Michalak jako bohaterka literacka to była przegięcie i to jeszcze w takim wydaniu. Mnie także to raziło.
OdpowiedzUsuń