2 lis 2011

Joanna Chmielewska "Całe zdanie nieboszczyka"



Jakoś nie miałam nigdy okazji, żeby zapoznać się z twórczością Chmielewskiej. Słyszałam jednak, że są zagorzali fani, książki dobrze się sprzedają, prężnie działa forum skupiające miłośników autorki. Więc pełna nadziei dorwałam się w końcu do pierwszej lepszej książki, którą udało mi się zdobyć.
Niestety - lekkie rozczarowanie. Albo nie powinnam zaczynać od tego tytułu ...

Joanna pracuje w Kopenhadze i pewnego dnia znika w podejrzanych okolicznościach. Miejscowa policja jest na tropie szajki zajmującej się hazardem i stara się schwytać tajemniczego szefa. Joanna przez przypadek staje się zakładniczką bandy, tylko ona jedna jest w stanie doprowadzić przestępców do skrytki. Zaczyna się wyścig z czasem i zabawa w kotka i myszkę. Joanna ucieka przez pół świata, drąży tunele, cały czas czując na plecach oddech szefa, wszędzie czai się zagrożenie. Przygody obejmują użycie helikopterów, jachtów, włoskie i brazylijskie plaże, francuskie zamki oraz niemieckie autostrady. Coś jakby damski Bond do kwadratu, albo MacGyver w spódnicy.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie było tego za dużo. Zwroty akcji są wprost niewiarygodne, nie sposób brać tego na poważnie. Co z tego, że podoba mi się forma. Treść jak dla mnie była zbyt wydumana, zbyt przerysowana i nieprawdopodobna.

Jednak przyznaję, że Chmielewska ma świetny styl, samo się jakoś tak fajnie czytało z początku (potem już czułam jednak przesyt, bo i przygody bohaterki były również niesamowicie wyolbrzymione). Można się uśmiać czytając.

Mimo zastreżeń mam ochotę przeczytać jeszcze coś innego, ciekawi mnie, czy mnie przyciągnie, czy zakończę przygodę z pisarką. Niestety nie wiem, czy Chmielewska w większej ilości będzie dla mnie strawna. Przekonam się niebawem.

Moja ocena: 3/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz