Znana podróżniczka opisuje swoje przygody w Ameryce Południowej. Prowadzi nas po amazońskich bezdrożach, przeprawia się przez dżunglę, płynie po Ukajali stłoczona pod pokładem. Przeżywa bliskie spotkanie z jadowitym pająkiem, jest świadkiem przyrządzania żółwiej pieczeni, nie kręci nosem na takie przysmaki, jak owady, leciwe pomidorki czy kawę serwowanę na bazie wody prosto z rzeki (pełnej ścieków). Pawlikowska przemierza świat, który dla nas ma posmak przygody, tajemnicy, niesamowitości. Nie zatrzymuje się w eleganckich hotelach (zresztą i tak ich nie ma w miejscach, do których dociera), tylko śpi w warunkach tylko trochę lepszych niż mają miejscowi, je to samo co wszyscy wkoło, chłonie tą samą atmosferę i poznaje ich życie. Nie ocenia innej kultury, tylko pozwala zajrzeć za kulisy.
Książka pełna jest ciekawostek (np o sępach i psach w Peru), rozdziały są króciutkie. Pawlikowska opisuje z humorem swoje doświadczenia poludniowoamerykańskie - jednak do mnie ten humor jakoś nie trafił. I sposób pisania też szczególnie nie zachwycił. Nie docenilam też rysuneczków autorki i wstawek z pamiętnika mnicha odkrywającego Nowy Swiat. Na końcu bonus - parę przepisów kulinarnych.
Dobra, ale bez zachwytów.
Jednak zostało mi parę rzeczy w głowie po lekturze. Dzięki Pawlikowskiej wiem, że kondory to też sępy ;)
Kiedyś w porcie widziałam jak ze skrzynki wypadła rybia głowa. Kilkanaście sekund później z nieba spadło na nią stado sępów, które wyrywały ją sobie z dziobów z krzykiem, który brzmiał jak obrzucanie się nawzajem wyzwiskami. Sępy nawet za życia wyglądają jak padlina, na której żerują.
Co innego kondor - królewski ptak, władca Andów.
Gdyby mnie ktoś wtedy zapytał czy wolałabym być kondorem czy sępem, odpowiedziałabym, że oczywiście, kondorem!
Bo nic nie wiedziałam jeszcze o tym, że w życiu zwykle wygrywa ten, kto ma lepszą reklamę, dobre ubranie i elegancko pachnie. Nie dajcie się zwieść pozorom. Każdy kondor to także sęp, tyle że ubrany w ładniejsze piórka.
Moja ocena: 4/6 (podejrzewam, że gdybym nie spodziewała się dużo więcej po tej książce, ocena byłaby o poł punktu wyższa)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz