24 maj 2011
"Romeo i Julia"
Jedna z tych książek, które znają wszyscy, a tylko nieliczni przeczytali. Ja też jakoś nie miałam jeszcze okazji poznać w formie pisanej (to Makbet był lekturą szkolną), znam w wersji filmowej, teatralnej, z licznych odniesień kulturowych i przeróbek.
Miałam w przekładzie Paszkowskiego - podobno jest ugrzeczniony, uszkolniony. Być może kiedyś dla porównania przeczytam w innym tłumaczeniu.
Chyba wszyscy wiedzą o co chodzi w sztuce Szekspira i jak się kończy historia zakochanych. Podczas lektury zwróciłam większą uwagę na postacie drugiego planu (piastunki, Tybalta) i roli spowiednika, jaką niechcący odegrał w dramacie.
Utwór wiekowy, ale się nie zestarzał. Każdy znajdzie coś dla siebie - zakochani bądą przeżywać męki niepewności z parą z Werony, inni pochylą głowy nad młodzieńczą wiarą w to, że taka miłość się zdarza raz w życiu, ktoś będzie się śmiał pod nosem z takich problemików i wyznań.
Mnie tym razem uderzyło, jak splot okoliczności i przypadek może w życiu namieszać. I ile było takich: "gdyby ..., gdyby...".
I na koniec doszłam do wniosku, że to sie musiało tak skonczyć. Musieli umrzeć piekni, młodzi, zakochani do szaleństwa i stać się ikoną kultury. Julia otoczona gromadką dzieci, zaniedbana i zmęczona, zastanawiająca się co podać na obiad. Romeo z brzuszkiem i zakolami, może i wykradający się na schadzki z innymi - to byłaby dopiero tragedia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie jesteś sama,ja również nie czytałam tego romansu wszechczasów ;)
OdpowiedzUsuńAż mi wstyd;)