5 lut 2013

Karen Chance "Dotyk ciemności"


Z urban fantasy nie miałam jeszcze do czynienia, nawet nie wiedziałam, że istnieje taki podgatunek - a przecież fantastyka nie jest mi obca, przeczytałam już sporo. Wampirofilem też nie jestem. Dawno temu przeczytałam Drakulę Stokera i to by było na tyle, jeśli chodzi o wąpierze w literackim wydaniu. Wampiry znam raczej z filmowych produkcji, takich jak: Wywiad z wampirem, Blade, Nieustraszeni pogromcy wampirów, Van Helsing, Dracula. czy Buffy. Mimo wielkiej popularności, saga Zmierzch jest mi kompletnie nieznana.

Z tego powodu nie wiem, jak "ugryźć" książkę Karen Chance ... Nie mam punktu odniesienia. Trudno ocenić mi jak wygląda jej wizja wampirzego świata na tle innych autorów.

Dotyk ciemności to pierwszy tom mrożących krew w żyłach przygód Cassie (właściwie Cassandry) Palmer. Ta młoda jasnowidzka znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Właśnie przeczytała swój nekrolog i wie już, że dawny prześladowca jest na jej tropie. Jeśli szybko nie zniknie, dopadnie ją banda krwiożerczych bezwzględnych wampirów, sług wampira-mafiosa Tony ego. Nieoczekiwanymi sprzymierzeńcami Cassie staną się dwaj zabójczo seksowni mistrzowie, wampiry stojące najwyżej w hierarchii. Cassandra musi chronić nie tylko swoją skórę, ale i drżeć o swój wianek. Tomas i Mircea będą się bardzo starać, by panna Palmer zaznała cielesnej rozkoszy. Oczywiście nic za darmo - opieka Senatu i ochrona przed zakusami ciemnych mocy kosztuje - okazuje się, że nadprzyrodzony świat stoi na skraju wojny, dziewczyna zaś może się okazać potężnym sojusznikiem, zaprzyjaźnione wampiry liczą na to, że przeciągną ją na swoją stronę (i zdobędą wianek). Sytuację komplikują również niesamowite wizje wieszczki w środku bitwy, w dodatku posiada moc przenoszenia się w czasie.

W książce od pierwszych stron dzieje się bardzo, bardzo dużo. Czasem nie bardzo można się połapać, o co w tym wszystkim chodzi. Cała polityka Senatów, Kręgów, zakulisowe zmagania mistrzów, walka o wpływy - jakoś to się wg mnie nie bardzo kleiło. Trudno mi było czasem nadążyć w scenach walk - kto z kim walczy, kto przegrywa, wygrywa. Cały zaś wątek o (nie)straceniu cnoty z wampirem to chyba najsłabsza część książki, choć w kolejnych częściach może to pójść w niezłym kierunku, tym razem nadludzkoprzystojny wampir dybał na dziewictwo Cassie z powodów "technicznych", w kolejnych być może będzie mezalians wampir-jasnowidzka i drżenia serca zakochanego  (tak tak, wiem, wampir w zasadzie jest z lekka nieżywy i serce mu nie bije, no chyba, że się postara i będzie kontrolował ludzkie odruchy w celu zmyłki).

Spojlery:
Zupełnie nie podobało mi się, że po kartach książki przechadza się aż tylu wampirzych vipów znanych z pdręczników historii /no ale wybaczam, autorka zawodowo zajmowała się historią/. Upiorem jest Rasputin, dwóch braci Draculi (w sumie nie powinno dziwić, ale mogli już od razu we trzech się pojawić), Rafael a nawet człowiek w żelaznej masce. Do tego wszytskiego jeszcze dochodzi nieco skomplikowana kwestia pytii.

Podobało mi się, że autorka swoich postaci nie traktuje śmiertelnie poważnie, jasnowidząca nie do końca umie zapanować nad swoimi mocami, ciągle się jej coś przytrafia, nie potrafi nawet przewidzieć, że za kilka godzin ją zaatakują, trzeba będzie uciekać i wypadałoby założyć coś bardziej wygodnego, niż buty na bardzo wysokich obcasach. Czasem nie myśli logicznie i pakuje się prosto w tarapaty, na dodatek ma na usługach ducha - szulera i pijaka, w dodatku podglądacza. Dla innych czytelników może to być jednak wada i dowód na nieprzemyślenie charakteru postaci.  

Mimo wszystkich niedociągnięć i braków, irytacji - coś w tej książce jednak jest i mam chęć na ponowne zanurzenie się w mrocznym świecie wykreowanym przez Karen Chance. Problemem może być jednak zdobycie kolejnych tomów. Po polsku jeszcze nie wydane, po niemiecku wyszło 5 części, ale niestety w mojej bibliotece nie mają (już sprawdzałam). Bardzo nie lubię czytać książek, których akcja urywa się w połowie i nie wiadomo, co dalej z bohaterami. Tak naprawdę to teraz dopiero się wszytsko zacznie i ciekawe jak autorka splecie te wszystkie nici.

I jak to się człowiek uczy przez całe życie. Wiedzieliście, że wampiry nie muszą mrugać oczami ;)? Niby logiczne, przecież są martwi, przestali być ludźmi, więc nie potrzebują jedzenia, picia (oprócz krwi), nie muszą nawet oddychać. No ale mrugają sobie tymi niesamowicie niebieskimi, bądź zielonymi oczami, potrafią symulować oddech i bicie serca - żeby zmylić istoty ludzkie.  Niby oczywiste, a nigdy na to bym nie wpadła ;)


Moja ocena: 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz